"Psy Mafii" to kolejna już próba przedstawienia realiów pracy policji i pokazania ich skorumpowania ich pracy od wewnątrz. Fani "Dnia próby" powinni odnaleźć w nim coś dla siebie, bo mamy do czynienia z bardzo podobnym filmem.
Poznajemy historię grupy przestępczej, w skład w której wchodzą: dwaj detektywi, były policjant i byli wojskowi. Wykonują oni zadania dla Iriny Vlaslov, która próbuje wyciągnąć na wolność swojego męża, szefa rosyjskiej mafii. Michael Atwood, przywódca grupy, jest zmuszany do wykonywania poleceń Iriny, ponieważ życie jego syna oraz członków jego ekipy zależą od tego, czy misje zakończą się sukcesem. Oryginalny tytuł filmu "Thriple 9" jest głównym motywem, który przewija
się przez cały czas trwania historii. Wykonanie zadania zleconego przez
Irinę, z pozoru niemożliwego, ma szansę na sukces tylko w przypadku, gdy
zostanie zgłoszony przez policję raport "999", który oznacza rannego na
służbie policjanta. Oglądając film jesteśmy wciągani w intrygę, w której na początku pozornie łatwy zarobek pociąga za sobą mnóstwo nieprzewidzianych zdarzeń.
Patrząc na obsadę tego filmu nikt nie powinien być zawiedziony. W zimną i bezwzględną Irinę wciela się Kate Winslet, która jest jedną z najjaśniejszych punktów tego filmu. Jej kreacja była wiarygodna, nienachalna i całkiem nieźle rozpisana, a rosyjski akcent, który przebijał się w dialogach jeszcze bardziej dodawał autentyczności. Grupa przestępcza również jest naszpikowana gwiazdami, a wśród nich znajdują się między innymi Chiwetel Eijofor czy Aaron Paul. Po przeciwnej stronie barykady stoją Casey Affleck i Woody Harrelson. Mogłoby się wydawać, że nie da się tego zepsuć, ale moim zdaniem ten film miał dużo większy potencjał niż wskazuje na to obsada i zarys fabularny. Brakowało mi tu przede wszystkim zarysowania postaci bohaterów, bo zostają oni przedstawieni w filmie w sposób bardzo szczątkowy. Ciężar został rozłożony na kilku bohaterów, na ich punkt widzenia, ale nie przeszkodziło to w przyjemnym oglądaniu tego filmu. Jednak spowodowało to, że nie potrafiłem zidentyfikować z bohaterami i byli mi zupełnie obojętni. Fabuła nie jest odkrywcza, jest momentami przewidywalna, ale ogląda się ją z zaciekawieniem. W nią została wepchnięta plejada gwiazd, co spowodowało, że ciężko było wczuć się w ich sytuację, a gdy nadarzała się taka możliwość, za chwilę znikali z ekranu, a akcja przenosiła się w zupełnie inne miejsce. Tu tkwi najsłabszy punkt tego filmu.
Casey Affleck nie zagrał tutaj roli na miarę "Manchester By The Sea", ale utrzymał pewien, dopuszczalny i całkiem niezły poziom aktorstwa, który nie jest wybitnie ekspresyjny, ale muszę się przyznać, że mam słabość do minimalizmu i tego flegmatyzmu w aktorstwie braci Affleck. Rola Woody'ego Harrelsona nie jest ogromna, ale można powiedzieć, że nie schodzi on z pewnego poziomu i oglądanie go w roli ekscentrycznego szefa wprowadziło mały smaczek do klimatu tego filmu. Kreacji Aarona Paula nie chcę komentować, bo ona jest na tyle mała (wręcz epizodyczna), że ciężko było mu kibicować czy współczuć. Przez cały film wypowiedział on może z 10 kwestii, które nie wnoszą kompletnie nic do rozwoju fabuły.
"Psy mafii" nie jest złym filmem, ale nie jest też żadnym arcydziełem, które zapadnie mi w pamięci na długie miesiące. Ogląda się go bardzo przyjemnie, bo wytworzony klimat "brudu", który panuje w policji powodował, że film zleciał mi w mgnieniu oka. Jednak losy bohaterów przez cały ten czas były mi obojętne ze względu na znikomy czas, który był im poświęcany, co spowodowało, że po obejrzeniu mam pewien niedosyt. Mam świadomość tego, że mając do dyspozycji taką obsadę i taką tematykę można było wycisnąć z tego znacznie więcej. To film z kategorii: obejrzeć, całkiem nieźle bawić się przez dwie godziny i później zapomnieć. W tej konwencji sprawdza się on najlepiej.
Ocena: 6/10
Komentarze
Prześlij komentarz