Na taki film o superbohaterze czekałem - od bardzo dawna. W taki sposób muszę rozpocząć recenzję filmu "Logan". To zakończenie przygody Hugha Jackmana z postacią Wolverina, w którego wcielał się przez 17 lat.
Tym razem oglądamy Logana, który nie angażuje się w już misje ratowania ludzkości, ale jest na etapie autodestrukcji. Ex X-Men dorabia jako szofer, a jego dawny mentor Profesor Charles żyje w odosobnieniu i tylko dzięki silnym lekarstwom jest w stanie funkcjonować i nie zagrażać światu. Życie tej dwójki odmienia się, gdy odnajduje ich tajemnicza dziewczynka - Laura.
Przedstawienie tytułowego bohatera tego filmu w postaci człowieka zmęczonego życiem było strzałem w dziesiątkę, bo nadało to historii dużo mroku, którego zazwyczaj brakuje w filmach tego typu. Fabuła na pierwszy rzut oka nie zwiastowała niczego rewolucyjnego i spodziewałem się kolejnej historii cynicznego mentora, który próbuje przekazać swoją wiedzę młodszej uczennicy. Całe szczęście nadany jest temu szerszy kontekst, dzięki czemu ogląda się to fenomenalnie. Klimat, który udało się wytworzyć w tym filmie niestety nie jest często spotykany w filmach o superbohaterach. Piszę niestety, bo ostatnio skupiono się między innymi w "Avengers" na genialnych efektach specjalnych, a zupełnie odpuszczono kwestię budowania postaci poprzez pokazanie ich motywacji i emocji. W "Loganie" ilość efektów specjalnych została ograniczona do minimum (a mimo to i tak są na bardzo wysokim poziomie), a ciężar nadawania tempa akcji filmu został przerzucony na budowanie relacji Logana i Laury. W międzyczasie pojawiają się genialne sceny walki, które są idealnie wyważone, zrealizowane na najwyższym poziomie i wzbogacone brutalnością, która bardzo pasuje do postaci Wolverina. Rozlew krwi i liczne przekleństwa rzucane w tle, nadają temu filmowi rangi "nie dla dzieci" i bardzo dobrze! Dopiero teraz doceniam jak bardzo ubogi w scenariusz i budowanie napięcia jest "Avengers", który jest piękny wizualnie, ale płytki jak kałuża. Każdy facet powinien być zadowolony z filmu, w którym nie ma półśrodków, nie ma zahamowań przed pokazaniem brutalnych scen walki.
"Logan" stara się wrzucić filmy o superbohaterach na nowy poziom i został on, ku mojemu zaskoczeniu, osiągnięty. Nie nazwałbym go jednak kolejnym z serii, bo odebrałem go raczej jako dramat z elementami akcji i po seansie chce takiej proporcji dużo więcej. Hugh Jackmana nie trzeba przedstawiać i o ile X-Men zazwyczaj kojarzył mi się z kiczowatymi bohaterami, do Wolverina zawsze miałem słabość. W tym filmie cały mrok, który skrywał w sobie został uwydatniony i dzięki temu kupił mnie wszystkimi emocjami i zachowaniami, które zostały tutaj pokazane: ból, cierpienie, cynizm czy gniew. Równorzędną partnerką w jego podróży w głąb siebie była Laura. Jestem zaskoczony i jednocześnie zachwycony tym, jak dobrze w tym filmie sprawdziła się ta dziewczyna. Tajemnicza, zamknięta w sobie i jednocześnie niesamowicie brutalna w swoich działaniach, a sceny z jej udziałem wgniatały mnie w fotel. Serio. W momentach, gdy grała napady gniewu, była na tyle dzika, że zupełnie zacierała się granica wiekowa i doświadczenia aktorskiego między nią, a Hugh Jackmanem. Ich relacja została bardzo fajnie ujęta przez scenarzystów, bo czasami potrafiła rozbawić, zaintrygować, ale również wzruszyć.
Muszę pochwalić też muzykę, bo pojawiała się, gdy wymagała tego sytuacja i świetnie komponowała się z tym, jakie emocje towarzyszą bohaterom. Kwestie estetyczne również nie budzą żadnych zastrzeżeń. Świetne zdjęcia, szczególnie w drugiej części filmu, cieszą oczy, a dobrze rozpisana i przedstawiona historia jest też zasługą montażu. Wszystkie zachowania i emocje zostały potwierdzone jakimiś wcześniejszymi działaniami, dzięki czemu ani razu nie poczułem się zagubiony w tym, co próbuje mi zaserwować reżyser.
"Logan" to według mnie najbardziej bogaty w klimat, budowanie postaci i ich motywacji film o superbohaterach, który pojawił się w ostatnich latach. Muszę przyznać, że zupełnie odmienił mój sposób postrzegania tego rodzaju produkcji i bardzo mnie to cieszy, że postawiono w nim na budowanie intrygującej relacji dorosły - dziecko, które wcale nie budzi zażenowania czy znudzenia. Zamiast na rozwałce skupiono się na zagęszczaniu klimatu, budowaniu napięcia i zerwaniu z łatką słodziutkich superbohaterów w pelerynach. Jest krew, jest wściekłość, są przekleństwa i gdzieś w tle elementy akcji, a mimo to fabuła nie straciła nawet ułamka swojej unikalności. "Logan" to świetne, męskie kino, które powinno zaciekawić każdego znudzonego przesadnie słodkimi poczynaniami superbohaterów w ostatnich latach. Wolverine to nie jest człowiek, który boi się rzucić wiązanki bluzgów w niebo i przebić czyjejś czaszki z wściekłością w oczach, która w tym filmie powoduje u mnie ciarki na plecach. Jeśli jeszcze dołożymy do tego tajemniczą dziewczynkę, która w szale agresji potrafi zrobić absolutnie wszystko i jest przy tym piekielnie dobra, to mamy przepis na sukces, a za taki muszę uznać ten film. Poproszę o więcej takiego kina. Hugh, dobra robota.
Ocena: 8,5/10
Komentarze
Prześlij komentarz