"Mroczna Wieża" wzbudziła wiele emocji wśród fanów kina, ale także u wielbicieli literatury, bo na duży ekran trafiła kolejna adaptacja Stephena Kinga. Nie dość, że produkcja ta od początku była krytykowana za dobór aktorów do ról Rolanda i Waltera, to musiała się zmierzyć z bardzo słabymi przedpremierowymi recenzjami.
Fabuła dotyczy dwóch równoległych światów, gdzie w jednym z nich walkę o losy świata walczą Roland i Walter, a w drugim obserwujemy losy Jake'a, którego dręczą notoryczne koszmary. Chłopak zaczyna podejrzewać, że jego wizje nie są dziełem przypadku i przy braku aprobaty matki, sam na własną rękę zaczyna poszukiwać prawdy. Jego życie zmienia się, gdy znajduje tajemniczy portal, który zabiera go do nieznanego dla niego świata.
Żeby nie było niejasności, to na początku tej recenzji muszę zaznaczyć, że nie znam twórczości Stephena Kinga i nie czytałem książki pt. "Mroczna Wieża". Także można uznać niniejszy wywód jako ocenę tej produkcji tylko i wyłącznie w kategorii - zły lub dobry film, więc żadnych odniesień i porównań z książką tutaj nie oczekujcie. Pisałem na początku, że "The Dark Tower" zbiera bardzo słabe recenzje i jest wręcz ukamienowane przez fanów twórczości Kinga. W tym momencie cieszę się niezmiernie, że nie znam oryginału, bo - uwaga - czas na niepopularną opinię. Ten film mi się podoba i to nawet bardzo. Fatalne recenzje zawalały mnie ze wszystkich stron (na które od jakiegoś czasu coraz mniej zwracam uwagę), a mimo to "Mroczna Wieża" to jedno z pozytywniejszych zaskoczeń tego roku. Przede wszystkim ten film mocno wstrzelił się w moje gusta stylistyczne, a klimat wytworzony tutaj, przykleił mnie do ekranu i nie pozwolił na utratę zainteresowania fabułą nawet na chwilę. Niesamowite jest to, że starano się tutaj dokonać niemożliwego, bo jest mieszanie się dwóch światów, elementy fantastyczne, efektowne strzelaniny i rozwijanie postaci. Dużo tego, a mimo to i tak udało się uniknąć dziur fabularnych, czego efektem jest film, w którym mamy ciąg zdarzeń połączony związkiem przyczynowo-skutkowym. Największe wrażenie zrobił na mnie jednak ten klimat, gdzie mamy zderzenie dwóch zupełnie odmiennych światów, czyli Nowego Jorku i środowiska Rolanda, gdzie rozległe tereny, mgliste lasy i laboratorium Waltera tworzą spójną całość, a jest to bliskie moim gustom, jeśli chodzi o wrażenia wizualne w filmach. Dobrze, że w "Mrocznej Wieży" nie pojawiają się absolutnie żadne wstawki humorystyczne, one-linery czy gagi. Bohaterowie są przedstawiani na poważnie, sama historia jest na poważnie, więc wszystko to idealnie komponowało się z tym intrygującym i mrocznym światem.
Wśród wielu osób skandal wzbudziła decyzja o wybraniu do roli Rolanda czarnoskórego Idrisa Elbę i uważali, że tę postać powinien zagrać Matthew McConaughey, który miał się wcielić w rolę Waltera. Jak mówiłem, nie obchodzi mnie to, jak wyobraża sobie Gunslingera Stephen King, bo w "Mrocznej Wieży" McConaughey jest po prostu fenomenalny. Głos, aparycja, charyzma i tajemniczość bijąca od niego idealnie skomponowały się na bad guy'a z prawdziwego zdarzenia. Umiejętność kontrolowania umysłów została w tym filmie bardzo ciekawie uchwycona, bo widz nie jest zasypywany jego zdolnościami, tylko jego umiejętność jest podawana zdawkowo, co jeszcze bardziej pobudzało moją ciekawość, a w niektórych scenach jego działania powodowały mocniejsze bicie serca. Świetnie nakreślona postać i jeszcze lepiej zagrana. Nie wyobrażam sobie, żeby tę rolę zagrał ktoś inny. Idris Elba jako Roland sprawuje się także bardzo dobrze. Minimalizm w ekspresji, niejednoznaczność w jego motywacji i ciekawie poprowadzona interakcja z Jake'm. Tę dwójkę oglądało się na ekranie bardzo dobrze, bo chłopak mimo młodego wieku był w stanie podtrzymać klimat i napięcie, jakie panowało między Rolandem i Walterem. Także argument o nietrafionym castingu ja wkładam sobie między bajeczki, bo aktorsko film stoi na świetnym poziomie.
Efektów specjalnych aż tak dużo tutaj nie mamy, ale gdy one się już faktycznie pojawiają, to nie odstają od całości koncepcji na przedstawienie tej historii. Spójność to jedno z kluczowych słów, jakim oceniłbym ten film. Oczywiście "Mroczna Wieża" ma wady i do arcydzieła mu dużo brakuje. Przede wszystkim mocno rozczarowała mnie finałowa Waltera i Rolanda, bo ani nie była ona naładowana ładunkiem emocjonalnym ani nie trwała przesadnie długo, a przy tym zabrakło mi w jej przypadku jakiegoś dialogu, który spowodowałby zagęszczenie atmosfery. Liczyłem na wielką konfrontację i walkę na umysły, a otrzymałem pokaz efektów specjalnych. Szkoda. Jest to powiązane z kolejną rzeczą, do której mam zarzut, czyli długość filmu. 94 minuty na tak duży materiał i z takim potencjałem to zdecydowanie za mało, bo wszystko udało się ułożyć w logiczną całość, ale nadal pozostaje lekki niedosyt, bo chciałem jeszcze więcej, jeszcze mocniej i jeszcze dłużej kontemplować budowanie klimatu w tym filmie.
"Mroczna Wieża" to dobry film i idealnie wpasowuje się w mój filmowy, i stylistyczny gust. Historię śledziłem z zaciekawieniem, bohaterowie są intrygujący, a klimat chłonąłem jak gąbka. Dobrze, że zupełnie zignorowałem nieprzychylne recenzje przed premierą i nie znam oryginału, bo być może moja ocena filmu mogłaby być inna. Jednak w tym momencie jestem zaskoczony jak dobrze oglądało mi się "The Dark Tower" i uwzględniając wady, które wymieniłem wcześniej, ocena może się wydać dla kogoś słabym żartem. Nie boję się dać "Blade Runnerowi" 5/10, bo uważam, że nie jest on tak interesujący jak twierdzi większość i nie boję się dać "Mrocznej Wieży" 7,5/10, bo zauroczył mnie tym światem i świetnymi postaciami. W TOP 10 tego roku ten film może się nie zmieścić, ale bawiłem się przy nim fantastycznie. Sezon na niepopularne opinie i oceny uważam za otwarty.
Ocena: 7,5/10
Komentarze
Prześlij komentarz